Słup z napisem <> i nic więcej. Na początku w mróz gołymi rękami łamaliśmy gałęzie na szałasy. I nie uwierzysz, ale powoli sami się pobudowaliśmy. Postawiliśmy sobie baraki, ogrodzenie, zbudowaliśmy karcery, wieże strażnicze - wszystko sami. I zaczął się wyrąb, ścinanie drzewa. Po ośmiu wprzęgaliśmy się do sanek, woziliśmy pnie, po pierś zapadając się w śnieg. Długo nie wiedzieliśmy, że wybuchła wojna. Ukrywano to przed nami. I nagle - propozycja. Na ochotnika na front do batalionów karnych, a kto wyjdzie cało ze wszystkich bitew - będzie wolny. A potem ataki i ataki, kilometry kolczastego drutu pod prądem, miny, moździerze, całe miesiące huraganowego ognia. Nie bez powodu nazywano żołnierzy z naszych batalionów skazańcami. Kładło nas pokotem. Jak ja wyżyłem? Ależ wyobraź sobie, że to krwawe piekło było rajem w porównaniu z okropnościami obozu (. . . ). Borys Pasternak